KORONA GÓR POLSKI: KOWADŁO, RUDAWIEC, SKRZYCZNE, CZUPEL
Kilka miesięcy przerwy i głód gór obudził się w nas na dobre. Dlatego w ostatnim czasie zorganizowaliśmy aż dwie wyprawy. Były one związane rzecz jasna z wędrówkami po miano Zdobywcy Korony Gór Polski. Tym razem naszym łupem padły najwyższe wzniesienia Gór Złotych, Bialskich, Beskidu Śląskiego oraz Beskidu Małego. Jak nam się udało tego dokonać? Zobaczcie sami!
1. KOWADŁO
Na pierwszy ogień wybraliśmy Kowadło znajdujące się w Górach Złotych, a więc najdłuższym po Karkonoszach paśmie górskim w polskich Sudetach. Skąd nazwa? Ze względu na skarby ukryte w skałach. Niegdyś znajdowała się tutaj kopalnia złota! Wędrówkę zaczynamy w Bielicach, najdalej na wschód wysuniętej miejscowości na Ziemi Kłodzkiej, gdzie parkujemy przy Chacie Cyborga. Tam też możemy przybić pamiątkową pieczęć i napić się wyśmienitej kawy. Rzecz jasna istnieje też możliwość dojazdu do końca wsi, gdzie znajduje się leśniczówka, lecz tam parking jest płatny (od poniedziałku do piątku - 10 złotych, w weekendy - 15 złotych). Kolejną opcją jest bezpłatne pozostawienie auta nieco wcześniej, przy przystanku autobusowym. My jednak, podekscytowani, postanowiliśmy jak najwcześniej zacząć wędrówkę (nadrobiliśmy w jedną stronę niecałe 2 kilometry).
Ruszamy na szczyt szlakiem żółtym i niebieskim mijając po drodze piękny, mały kościółek pw. Św. Wincentego i Św. Walentego z 1799 roku. Data ta jednak nie jest pewna, ponieważ dzisiejsze źródła podają, że został on zbudowany w 1823 roku, a wyremontowany w 1986.
Idąc dalej dochodzimy do leśniczówki i zaraz za nią odbijamy pod górę szlakiem zielonym, którego trzymamy się aż do samego szczytu. Na początku wędrujemy całkiem szeroką szutrową ścieżką. Po około 15 minutach szlak odbija w prawo w las. Droga jest przyjemna, choć napotkamy tu kilka stromych podejść.
Na szczyt dochodzimy wzdłuż czeskiej granicy po około godzinie (z leśniczówki 45 minut). Na mecie jedyne co zastajemy to tabliczka i skrzyneczka z pieczątką, a po drodze nie mamy okazji napawać się wieloma widokami. Podobnie nie spotykamy tu tłumu turystów.
Idąc dalej dochodzimy do leśniczówki i zaraz za nią odbijamy pod górę szlakiem zielonym, którego trzymamy się aż do samego szczytu. Na początku wędrujemy całkiem szeroką szutrową ścieżką. Po około 15 minutach szlak odbija w prawo w las. Droga jest przyjemna, choć napotkamy tu kilka stromych podejść.
Zejście do Chaty Cyborga zajęło nam około 30 minut (do leśniczówki 20 minut). Łącznie przeszliśmy ponad 5 kilometrów, natomiast mając więcej czasu można śmiało podążać szlakami dalej zdobywając na przykład Rudawiec czy odwiedzając czeskie schronisko Chatę Paprsek. Okolica daje wiele możliwości, wystarczy jedynie spojrzeć na mapę. Niemniej jednak podążając naszym szlakiem wycieczka ta nie powinna zająć spokojnym tempem więcej niż 2 godziny. GOT PTTK: 6 pkt.
2. RUDAWIEC
Wędrówkę na kolejny szczyt, Rudawiec, rozpoczęliśmy również w Bielicach, przy Chacie Cyborga. Tym razem jednak odwiedzamy Góry Bialskie. Ruszamy w kierunku leśniczówki dokładnie tym samym szlakiem, którym wędrowaliśmy na Kowadło, a w miejscu gdzie odbijaliśmy w lewo, podążamy prosto szutrową, szeroką ścieżką.
Przez następne półtora kilometra droga prowadzi wzdłuż potoku, czasem go przecinając. Mijamy obozowiska cały czas trzymając się szlaku niebieskiego i zielonego. Wreszcie dochodzimy do Czarnego Potoku, gdzie drugi ze szlaków (zielony) odbija w prawo, a my razem z nim. Kolejny kilometr wędrujemy ostro pod górę przez las.
Góry Bialskie często nazywane są Sudeckimi Bieszczadami, z tego względu, że to właśnie te rejony są najdzikszą i najbardziej wyludnioną częścią Sudetów. Rzeczywiście, turystów nie spotykamy tutaj wielu, choć nasza droga przecina nawet szeroką ścieżkę rowerową. Zaraz za nią wchodzimy na teren utworzonego w 1964 roku Rezerwatu pod nazwą Puszcza Śnieżnej Białki i na zachętę zdobywamy górę Iwinka. To jeden z największych rezerwatów leśnych w całych Sudetach! Jego powierzchnia to prawie 125 hektarów. Nasz cel jednak jest szczytem granicznym, zatem musimy dostać się na dość szeroką ścieżkę poprowadzoną wzdłuż granicy z Czechami.
Do samego Rudawca trzymamy się bardzo dobrze oznaczonego zielonego szlaku, więc uważnie się rozglądając nie powinniśmy zbłądzić. Około pół kilometra przed naszym miejscem docelowym oznaczony jest inny szczyt - Polska Hora, my jednak idziemy dalej, aż wreszcie zdobywamy Rudawiec.
Ciekawostką jest, że Rudawiec wcale nie jest najwyższym szczytem Gór Bialskich. W rzeczywistości jest nim Postawna. Nie spełnia ona jednak wymogu Klubu Zdobywców Korony Gór Polski - nie prowadzi na nią żaden oznakowany szlak. Okolica obfituje za to w inne ciekawe miejsca warte odwiedzenia. Mając więcej czasu można zrobić pętlę i podczas jednej wycieczki zdobyć zarówno Kowadło jak i Rudawiec, a także Chatę Paprsek. Warto także podejść szlakiem na Czermną, by stanąć na wieży widokowej i przyjrzeć się pięknej panoramie Sudeckich Bieszczadów.
Wędrówka na szczyt od leśniczówki zajęła nam około półtorej godziny. Tyle samo czasu potrzebowaliśmy, by zejść do Chaty Cyborga. Łącznie pokonaliśmy około 14 kilometrów i ponad 400 metrów przewyższenia. Na szczycie znajduje się jedynie jego oznaczenie oraz skrzyneczka z pieczęcią. GOT PTTK: 12 pkt.
Góry Bialskie często nazywane są Sudeckimi Bieszczadami, z tego względu, że to właśnie te rejony są najdzikszą i najbardziej wyludnioną częścią Sudetów. Rzeczywiście, turystów nie spotykamy tutaj wielu, choć nasza droga przecina nawet szeroką ścieżkę rowerową. Zaraz za nią wchodzimy na teren utworzonego w 1964 roku Rezerwatu pod nazwą Puszcza Śnieżnej Białki i na zachętę zdobywamy górę Iwinka. To jeden z największych rezerwatów leśnych w całych Sudetach! Jego powierzchnia to prawie 125 hektarów. Nasz cel jednak jest szczytem granicznym, zatem musimy dostać się na dość szeroką ścieżkę poprowadzoną wzdłuż granicy z Czechami.
Ciekawostką jest, że Rudawiec wcale nie jest najwyższym szczytem Gór Bialskich. W rzeczywistości jest nim Postawna. Nie spełnia ona jednak wymogu Klubu Zdobywców Korony Gór Polski - nie prowadzi na nią żaden oznakowany szlak. Okolica obfituje za to w inne ciekawe miejsca warte odwiedzenia. Mając więcej czasu można zrobić pętlę i podczas jednej wycieczki zdobyć zarówno Kowadło jak i Rudawiec, a także Chatę Paprsek. Warto także podejść szlakiem na Czermną, by stanąć na wieży widokowej i przyjrzeć się pięknej panoramie Sudeckich Bieszczadów.
3. SKRZYCZNE
Czas przenieść się w Beskidy, a konkretnie w Beskid Śląski, gdzie w ramach Korony Gór Polski należy wspiąć się na Skrzyczne. To już nasza druga okazja, by zdobyć ten szczyt. W 2017 roku wejście rozpoczęliśmy z Przełęczy Salmopolskiej czerwonym szlakiem, by przez Malinowską Skałę i Małe Skrzyczne stanąć na Skrzycznem.
Tym razem wędrówkę rozpoczynamy z naszego miejsca noclegowego w Szczyrku, skąd do rozpoczęcia szlaków, w centrum miasta, mamy około 1,5 kilometra. Podążamy ulicą Myśliwską wzdłuż niebieskich oznaczeń, by w końcu skręcić w lewo w ulicę Uzdrowiskową. Początek trasy to droga asfaltowa, która następnie odbija w prawo do lasu. To właśnie wtedy rozpoczynamy jednostajną, nieustannie pnącą się w górę, wędrówkę przez las, która zaprowadzi nas na sam szczyt. Co jakiś czas mijamy turystów, witając się sympatycznym "dzień dobry".
Jeśli ktoś nie ma ochoty lub możliwości wejścia na szczyt o własnych siłach, może się na niego dostać również kolejką linową, nowoczesnymi 4-osobowymi kanapami. Godziny oraz ceny sprawdzicie TUTAJ.
Niebieski szlak, którym podążamy, co jakiś czas przecina trasę kolejki linowej i po niecałych 3 kilometrach, na wysokości około 920 m n.p.m. spotyka się z nią na jej stacji pośredniej - Jaworzyna, gdzie można odpocząć, przyjrzeć się pierwszym widokom, a także posilić w pobliskim bufecie.
My jednak idziemy dalej w górę, aż w pewnym momencie nasz szlak łączy się z zielonym, którym będziemy wracać. Po około 2,5 godzinach wędrówki zdobywamy Skrzyczne. Na szczycie znajduje się tłumnie uczęszczane schronisko, w którym możemy podbić pieczątki w naszych książeczkach.
Czas na ciekawostkę. Wiecie skąd nazwa szczytu? Podobno pochodzi ona od skrzeczenia żab, które niegdyś zamieszkiwały staw na tym terenie. Stawu nie znajdujemy, natomiast zatrzymujemy się na platformie widokowej, z której doskonale widać nawet Babią Górę. Oprócz tego szczyt jest doskonałym miejscem dla paralotniarzy, którzy właśnie z niego rozpoczynają swoje loty. Na zboczach góry znajdują się również trasy narciarskie.
Aby nie wracać tą samą trasą tylko zrobić zgrabną "pętelkę" wybieramy szlak zielony. Początkowo biegnie on razem z niebieskim, który już znamy, ale po chwili odbija w prawo. Wędrujemy najpierw wąską, leśną ścieżką, by później uważnie schodzić dość stromą, kamienistą drogą. Końcówka natomiast jest bardzo szeroka i łagodna. Powrót zajął nam około półtorej godziny. Łącznie przeszliśmy niecałe 15 kilometrów i pokonaliśmy prawie 800 metrów przewyższenia. GOT PTTK: 17 pkt.
4. CZUPEL
W niedalekiej odległości od Szczyrku znajduje się Przełęcz Przegibek, z której wyruszamy na najwyższy szczyt Beskidu Małego - Czupel. Auto możemy zostawić na bezpłatnym parkingu przy bufecie Gawra. Trzymając się niebieskiego szlaku wędrujemy pod górkę mijając po drodze Pomnik Ofiar Wojny i Sokołówkę, aż po około 2 kilometrach dochodzimy do Magurki Wilkowickiej. To czwarty co do wysokości szczyt Beskidu Małego, na którym znajduje się Schronisko PTTK Na Magurce. Jego specjalnością są kluski na parze. Sprawdziliśmy, znakomite!
Beskid Mały obfituje w trasy do narciarstwa biegowego. Latem jednak nie spodziewaliśmy się tłumów, a mimo wszystko spotykamy po drodze całkiem sporo osób. Wielu z nich zbiera bogato występujące w tym miejscu jagody i jeżyny. Co ciekawe, w 1998 roku powołano tu Park Krajobrazowy Beskidu Małego. My jednak idziemy dalej, mijając widoki na Beskid Żywiecki oraz Śląski i Skrzyczne, by po kolejnych 30 minutach zdobyć Czupel.
Na szczycie znajduje się jedynie oznaczenie, a w zasadzie dwie tabliczki z nazwą i jego wysokością. Zatem po chwili odpoczynku i zrobieniu pamiątkowych zdjęć udajemy się w drogę powrotną. Po drodze jednak, lekko zbaczając ze szlaku, znaleźć można Jaskinię Wietrzna Dziura. Co więcej, odważni mogą się pokusić o zejście do środka! Oczywiście z latarkami.
Jak już wiecie, lubimy poznawać nowe szlaki, zatem wracając zrobiliśmy niewielką pętelkę (około 500 metrów) szlakiem czerwonym i żółtym, by po chwili znów wrócić na ten właściwy. Powrót ze szczytu na parking zajął nam godzinę. Łączny czas naszej wycieczki to około 2,5 godziny, a odległość 10 kilometrów. W gruncie rzeczy, wyprawa na Czupel nie jest całodzienna. Jednocześnie nie należy ona do tych najtrudniejszych w Koronie Gór Polski. Spokojnie można ją zaplanować na przemiły poranek, a po południu zwiedzić okoliczne atrakcje. Szlak jest dobrze oznaczony, jednak kilka fragmentów ma większe nachylenie i ruchome kamienie, więc wędrując z dziećmi należy zachować szczególną ostrożność. Pieczątkę znajdziecie w bufecie Gawra na Przełęczy Przegibek oraz w Schronisku PTTK Na Magurce. GOT PTTK: 14 pkt.
Za nami już ponad połowa drogi po miano Zdobywcy Korony Gór Polski. Po odwiedzeniu większości miejsc w Sudetach, nadszedł czas, aby bliżej poznać się z Karpatami. Pozostało nam 12 szczytów, więc trzymajcie za nas kciuki! Wszystkie mapy i graficzny opis szlaków pokazujemy Wam dzięki aplikacji mapa-turystyczna.pl
Super zdjęcia, też mamy w planach zdobyć szczyty z Korony Góry Polski :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy bardzo! :) W takim razie życzymy powodzenia, Korona naprawdę wciąga ;) do zobaczenia na szlaku! :)
Usuń